http://www.flickr.com/photos/hisgett/ |
O nieruchomościach rzadko piszę na moim blogu, ale jest to temat od którego ciężko uciec w dzisiejszych czasach. W związku z przeprowadzką mojej rodziny do innego miasta, sami stanęliśmy przed tytułowym dylematem. Po 2 miesiącach przeglądania serwisów z ogłoszeniami mieszkaniowymi dokonaliśmy wyboru, z którego jak na razie jesteśmy zadowoleni.
Podstawowym kryterium przy szukaniu mieszkania była dla nas lokalizacja. Ustaliliśmy wspólnie, że chcemy mieszkać w ścisłym centrum, tak żeby do pracy można było dojść piechotą w 15 min. Po kilkunastu latach dojazdów pociągiem do pracy moja żona miała tego serdecznie dosyć.
W ten sposób dość znacznie zawęziliśmy obszar naszych poszukiwań. Szukaliśmy mieszkania 2 pokojowego z oddzielną, dość duża kuchnią. W takich warunkach można spokojnie żyć z dwójką dzieci w wieku przedszkolnym. Chcieliśmy mieszkania, które nie będzie wymagało z naszej strony dużych inwestycji związanych z remontem czy wykończeniem. Nie mieliśmy po prostu na to czasu, bo cała sytuacja związana z przeprowadzką przebiegała bardzo dynamicznie.
Ze względu na mój wiek, niestety bliżej mi już do 40 niż 30, bardzo obawiam się wszelkiego rodzaju zobowiązań długoterminowych. Powoli zaczynam czuć, że się starzeję i bardzo niekomfortowo żyłoby mi się z dużym kredytem hipotecznym. Poza tym rynek pracy jest dziś tak dynamiczny, że trudno jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której przez kilkadziesiąt lat mieszka się w tym samym miejscu.
Kolejna istotna kwestia dotyczy cen nieruchomości. Pomimo różnych zaklęć i straszenia ze strony deweloperów, że jak ceny spadną to przestaną budować, komfortową sytuację mają teraz kupujący a nie sprzedający. Ceny nieruchomości po uwzględnieniu inflacji spadły od swojego szczytu w 2007 roku o kilkadziesiąt procent. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że ten trend nagle się odwróci w warunkach spowolnienia gospodarczego i zaostrzenia wymogów dotyczących udzielania kredytów hipotecznych przez banki.
Te wszystkie czynniki sprawiły, że zrezygnowaliśmy na razie z kupna mieszkania. Okazało się jednak, że wynajęcie też nie jest takie proste, szczególnie jeśli się ma dwójkę małych dzieci i kota. Jednak poświęcenie dużej ilości czasu przyniosło efekty i udało nam się znaleźć do wynajęcia mieszkanie od firmy, która jest właścicielem kilku apartamentów oddanych do użytku w 2009 roku.
Mieszkanie było w stanie deweloperskim, ale po podpisaniu umowy najmu zostało wykończone w ciągu miesiąca na koszt właściciela. Mogliśmy przy tym wybrać sobie kolory ścian, paneli, szafek i blatów w kuchni. Mieszkanie, z wyjątkiem pralki, zostało wyposażone w kompletny sprzęt AGD. Nie płaciliśmy prowizji dla biura nieruchomości, wystarczyła tylko wpłata kaucji. Koszt najmu to 1 700 złotych miesięcznie plus opłaty eksploatacyjne. Mieszkanie ma 50 m kwadratowych, a jego położenie jest idealne, blisko do centrum i pracy, a jednocześnie cisza i niedaleka odległość od terenów rekreacyjnych. Okres wypowiedzenia umowy wynosi dwa miesiące.
Cena metra kwadratowego w tym kompleksie to około 10 500 PLN. Zostało jeszcze kilka wolnych apartamentów, ale przy takich cenach, najem takiego mieszkania jest zdecydowanie bardziej opłacalny.
Udało nam się jednocześnie wynająć nasze stare mieszkanie. Za kwotę może niezbyt imponującą, ale za to zaufanej osobie i jak na razie nie mamy z tego tytułu żadnych problemów.
Przez wiele lat wynajmowałam mieszkanie, dla ostatnio stwierdziłam, że lepszym rozwiązaniem będzie zaciągnięcie kredytu hipotecznego. Według mnie lepiej spłacać swoje mieszkanie, zwłaszcza, że rata kredytu hipotecznego często wynosi mniej aniżeli comiesięczne koszty wynajmu i czynszu. A poza tym młodzi ludzie do 35 lat mogą starać się o dofinansowanie z programu "Mieszkanie dla młodych" Pary z dzieckiem mogą starać się o dodatkowe dofinansowanie w kwocie 5% (źródło: http://mieszkaniedlamlodych.com/
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od indywidualnego przypadku. Kredyt hipoteczny to jednak ogromne zobowiązanie na wiele lat.
Usuń