biznes.interia.pl |
W sieci można znaleźć co najmniej kilka takich liczników. Najsłynniejszy z nich to zamontowany w Warszawie licznik Balcerowicza. Ostatnio nie wytrzymał chyba napięcia związanego z Euro 2012 i z powodu awarii przestał działać. Jego internetowa wersja pokazuje aktualnie trochę mniejsze wartości w porównaniu z wersją opracowaną przez Tomasza Mazura (dług publiczny to ponad 838 mld złotych).
Nie wiem, która metodologia jest lepsza, dla mnie i tak istotne są procentowe zmiany. Przypomnę, że w pierwszym roku funkcjonowania licznika na moim blogu dług publiczny wzrósł o 15%, w drugim prawie o 10%.
Tempo wyraźnie spadło, a związane jest to przede wszystkim ze zmianami w OFE, które miały miejsce w zeszłym roku. Pomimo tego cały czas zadłużamy się w tempie przekraczającym wzrost naszego PKB, którego wartość w 2011 roku zmieniła się o +4,3%.
Stosowanie różnych sztuczek ukrywających część zadłużenia, pisał o tym wielokrotnie SiP na swoim blogu, jest skuteczne na krótką metę. Niestety zmierzamy w stronę krajów, które są lub wkrótce będą bankrutami. Przed nami spowolnienie gospodarcze, które jeszcze utrudni walkę z nadmiernym zadłużeniem. Jesteśmy coraz bliżej zapisanego w konstytucji progu 55% (dług publiczny w relacji do PKB) po przekroczeniu którego w następnym roku nie przewiduje się istnienia deficytu budżetowego państwa lub uchwala się budżet zapewniający spadek relacji długu publicznego do PKB w stosunku do roku bieżącego.
Jeżeli chcesz się sprzeciwić nadmiernemu zadłużaniu naszego kraju weź udział w akcji Polska bez długu.
Rośnie, rośnie... Widziałem gdzieś fajne porównanie naszego długu do długu Grecji i nasz był zdecydowanie większy;/
OdpowiedzUsuń